niedziela, 11 grudnia 2016

3: '' Chłopcy robią głupie rzeczy, gdy nie chcą się przyznać, że coś widzą. ''



Edie's POV

W salonie jest pełno dobrze ubranych kobiet chcących zaimponować innym. Jeśli złapię miejsce przy barze, będę w stanie dostać coś do jedzenia by spożyć to w odpowiedniej ilości czasu. Siadam i patrzę na menu.

Typowy bar szybkiej obsługi. Skrzydełka, quesadillas*, hamburgery. Mogłabym zjeść prawie wszystko co jest w menu, bo ostatni posiłek jadłam wczoraj o tej samej porze, a to wyszystko przez Justina i jego założenia: '' Och, lepiej nie jedz nic przed lotem'' , '' Och, będziemy w hotelu na tyle wcześnie, że zdążymy zjeść coś przed konferencją '', '' Och, weźmiemy coś z automatu ''.

Tak, jest tu automat paczka chipsów i słoik masła orzechowego nie stanowi porządnego posiłku. Mimo, że jestem głodna na razie wybieram tylko sałatkę z kurczakiem. Nie mam potrzeby, by objeść się tłustym jedzeniem i potem siedzieć przez kolejne 3 godziny na konferencji.

Nie mówiąc już o zapachu czosnku lub cebuli lub podobnego odraźliwego zapachu, którego mogłabym nabyć. Ostatnią rzeczą, którą chce zrobić to odstraszyć gorącego mężczyznę, który siedział obok mnie, Jak on miał na imię ? Scott. Zgadza się.

Czy jest coś lepszego niż zły Justin ? Nie. Po prostu to jest mój kolejny sposób by zajść mu za skórę tak jak on mi.

Zamawiam sałatkę i zaczynam przeglądać swoje notatki. Byłam dosyć zaskoczona tym, że Justin dał mi krótką i spokojną odpowiedź na moje pytanie. Spodziewałam się wykładu o tym jak powinnam w końcu zwrócić uwagę na to co się dzieje, a nie chichotać.

Rano wydawał się bardziej poruszony niż zwykle. Może przez to, że nieco zbyt długo siedziałam w łazience. Ale wchodzenie do niej kiedy aktualnie jestem pod prysznicem ? Co zrobiłby gdyby zastał mnie nagą ? Co jeśli zasłona prysznicowa byłaby zbyt jasna ?. Zastałbym upokorzona.

Nie dlatego, że wstydzę się siebie lecz fakt, że mógł zdobyć szansę zobaczenia mnie nago wywołuje u mnie mały niepokój. Nie chcę żeby znał prawdziwy kształt mojej figury. To dałoby mu zbyt dużą władze nade mną.

Na tyle, ile wzgardziłam nim, kilka sprytnie wymierzonych słów i krzywy uśmiech lub dwa dały by mi kilka fajnych faktów przeciwko niemu. Niestety nie chce dać mi takiej możliwości.

Walczę o to od lat, ale sukinsyn po prostu staje się coraz bardziej przystojny w miarę upływu czasu. To naprawdę nie jest fair.

Jest to na tyle złe, że ma te piękne, brązowe ocz, ale nienaganne, malinowe usta to już przesada. Niezliczenie razy tonęłam pogrążona w myślach patrząc na niego z nad dokumentów, żałując, że to tylko długopis jest wciśnięty pomiędzy moje wargi.

Jego prawie brązowe włosy są zawsze bardzo krótko przycięte, ale raz na jakiś czas, bo jest zbyt zajęty, aby je obciąć, pozwala im trochę urosnąć. Ale nigdy do tego stopnie, że będzie musiał sobie je odgarniać z czoła. To właśnie mi imponuje w nim.

Zapomniał się ogolić? Nie ma problemu. To sprawia, że wygląda bardziej dojrzale. Nie ma krawatu? W porządku. Rozpina trzy pierwsze od góry guziki przy koszuli i zakasuje rękawy . Dobrze i nieformalnie.

I to jest wtedy kiedy jest zaniedbany. Nie ważne czy przychodzi ubrany w dres do ważnego klienta.

Wygląda jak pieprzony grecki bóg.

Po prostu muszę się trzymać z dala od niego. Fakt, że jest świadomy tego czyni go jeszcze bardziej zadufanym w sobie, upierdliwym kutasem, który jest wystarczająco dobry, aby utrzymać swoje miejsce i wszystkie kobiece aspekty z jego życia trzyma z dala od biura.

Jeśli tworzę różnicę między mężczyzną i kobietą na tym stanowisku, będzie musiał się rzucić na mnie jak głodujący kot na grubą i leniwą mysz. Nie żeby to była jakaś wielka nagroda, ale on to robi po to żeby przejąć władze nade mną.

To się nie wydarzy.

Sałatka była w porządku. Nie mam wiele do powiedzenia na temat sałaty lodowej i gotowanego kurczaka. Zbieram swoje rzeczy i z powrotem kieruję się do Sali konferencyjnej, przez schodzący się tłum zdaję sobie sprawę, że jest już czas na powrót.

- Hej kochanie, gdzie się tak śpieszysz ? – znajomy głos mnie nawołuje. Odwracam się by zobaczyć Scotta biegnącego truchtem za mną.

- Chcę tylko wrócić na swoje miejsce przed czasem. Jak twój lunch ?

- Mniej więcej dobrze, dopóki nie musiałem siedzieć naprzeciwko Justina- Uśmiecha się.

Oddaje uśmiech. – Wyobraź sobie, że dzielę z nim biuro – mówię spowolniając tępo mojego chodu.

- Nie mogę sobie wyobrazić, dlaczego on nie chce Ci pozwolić prowadzić z nim konferencję.

-Och, on ci tak powiedział ? Nie chciałabym wylądować obok niego. Tak na przyszłość ... dogadujemy się prawie jak lwy i hieny.

- Możesz go zastraszyć – sugeruje Scott.

Pozwalam sobie na głośny śmiech. – Jedyną rzeczą, którą można zastraszyć Justina jest o płata za powrót.

Chichocze tak żebym tylko ja usłyszała. – Nie sądzę.

Scott rozsiada się na miejscu Justina.

– Chłopcy robią głupie rzeczy, gdy nie chcą się przyznać, że coś widzą -Prycham, patrząc czy pióro pisze, abym mogła kontynuować swoje notatki.

- Co to ma znaczyć?

- Justin nie jest tak mężny, jak się wydaje. Wybierając słowa opisujące go " nieustraszony " nie jest jednym z nich.

Scott śmieje się i opiera o fotel. - Wiedziałem że cię lubię.

- Ale jest cholernie dobry w tym co robi- wzdycham.

- No tak, jest z tej samej rangi co ja i niestety nie można się tam dostać bez wiedzy i umiejętności – Scott uśmiecha się.

Odpowiadam takim samym uśmiechem i zaczynam mu się przyglądać – Czy wy konkurujecie między sobą ?

Zakłada ręce na piersi – Tylko on tak myśli.

Ach, kolejny próżny sukinsyn. Co za niespodzianka.

- Widzę, że dobrze się wam rozmawia – nagle słyszymy głos Justina za mną.

- Oh, Justin mówiliśmy tylko o tobie - Scott uśmiecha się do niego.

- Naprawdę ?

- Tak. W rzeczywistości Edie tylko mówiła jak dobrze pracujesz.

- Och, serio? – Justin patrzy się na mnie z lekkim zdziwieniem, a ja wzruszam ramionami. Ostatnią rzeczą, którą chce to żeby był dumny z tego, że ja, jedyna kobieta, która jest odporna na jego urok, mówi mu komplementy.

- Nie słuchaj go – mówię stanowczo.

- Za późno. Będę o tym pamiętał kiedy wrócimy do pokoju i będziesz krzyczała moje imię – uśmiecha się zadziornie.

- Czyli że już się pieprzyliście ? – Scott pyta wyraźnie zdumiony.

- No chyba nie – mówię wygładzając swoją spódnicę.

- Nie bądź taką cnotką – drwi Justin

Wywracam oczami, prostuję się i patrzę na niego z irytacją – Myślałam, że będziemy dorośli w tym tygodniu- uśmiecham się sztucznie - Powinieneś zając miejsce Justin, wszyscy powoli wracają –

Odwracam lekko głowę i widzę jak Justin przewraca oczami i chrząka – No niestety musisz się przesiąść, bo tak jakby tworzymy zespół z Edie, a ty zająłeś moje miejsce - Patrzy na Scotta ze wzrokiem mówiącym mu, żeby podniósł swoją dupę i sobie poszedł.

- A ja lecę solo w tym tygodniu – odpowiada z uśmiechem Scott.

Patrzę na Justina i widzę, że jest wkurzony. Zazwyczaj jest bardzo spokojny i nie pokazuje swoich emocji. Widziałam go kilka razy jak z kamienną twarzą rozmawia z klientami, którzy dzięki niemu inwestują o 20 milionów dolarów więcej.

Kiedy tak mu się przyglądam zauważam, że na jego szyi pojawiły się wyraźnie zarysowane żyły, co oznacza, że nie jest zadowolony z tej oto sytuacji.

Delikatnie pociera palcem wskazującym i kciukiem kącik lewego oka.

Tak, jest mega wkurzony.

Ale po prostu bierze głęboki oddech i rusza by usiąść po mojej lewej stronie.

Zakładam nogę na nogę i biorę swój notatnik by zanotować potrzebne mi informację.

- Jeśli będziesz miała jakiekolwiek pytania to daj mi znać – Scott pochyla się nade mną z uśmiechem.

Mógł być aroganckim dupkiem, ale do cholery jest strasznie gorący. Czarne włosy, które wyglądają jak po dobrym seksie, lekki zarost i duże, brązowe oczy. Nie wspominając już o tym, że pachnie fantastycznie i o dobrze dopasowanym garniturze.

- Dzięki, będę mieć to na uwadze – szepczę.

*-*-*-*

Niestety przez cały wykład nie mogłam się skupić, a wszystko to przez dwa kołki siedzące po obu moich stronach. Justin po lewej, Scott po prawej. Rozciągali swoje nogi poprawiając swoje krocza. Justin wielokrotnie pocierał swoim kolanem o moje. Scott wygładzał swoje dopasowane spodnie i marynarkę od garnituru.

Nie trzeba mówić, że nic nie wyniosłam z tego wykładu, bo to oczywiste. Na szczęście prowadzący poinformował nas, że cały wykład będzie dostępny online.

Trzy bolesne godziny miały zmienić się w cztery.

Nie miałam ochoty dłużej tam siedzieć, a zwłaszcza między Justinem a Scottem i ich konkurencyjnością kolejną minutę, bo inaczej by eksplodowała.

Nie odzywają się wiele do siebie, ale zła energia jest wyczuwalna między nimi. Poza tym potrzebuję trochę czasu w ciszy by spokojnie przejrzeć notatki jakie udało mi się zgromadzić podczas tego wykładu.

Więc wymykam się niespostrzeżenie i idę do pokoju.

Wreszcie, cisza i spokój. Justin lubi jak dużo osób na niego patrzy, więc nie powinno być go nawet przez kilka godzin.

Zamawiam jedzenie do pokoju i zamieniam ciuchy na luźniejsze, a mianowicie koszulkę na krótki rękaw i różowe szorty. Tak, te spodenki są nieco krótsze niż bym chciała, ale nie ma Justina tu w tej chwili. Nawet jeśli wróci to pewnie już skończę.

Wiążę jeszcze tylko swoje włosy w niechlujnego koka na czubku głowy i rozsiadam się na fotelu kładąc swoje nogi na biurko.

Zanim zdążę zareagować drzwi otwierają się szybko i wchodzi przez nie Justin.

- Gdzie do diabła byłaś? - Żąda.

- Wróciłam tutaj. Chciałam znów obejrzeć wykład – odpowiadam nonszalancko gryząc kawałek marchewki.

Marszczy brwi – Przecież byłaś tam. Po co chcesz oglądać to ponownie ?

- Bo...

- Siedziałem obok, więc jeśli miałaś jakieś pytania mogłaś mnie zapytać – przerywa mi.

Bo jesteś seksowny, kiedy pojawia ci się konkurencja.

- Chce nauczyć się go na własną rękę, Justin- odwracam się wzrok na swój tablet i widzę powiadomienie o niskim stanie baterii. Zaczynam rozglądać się po pokoju w poszukiwaniu ładowarki. Zauważam ją w swojej walizce, która stoi nieopodal nogi Justina.

- Będziesz tu stał całą noc ? – pochylam się nad swoim bagażem.

- Dlaczego nie zostałaś na dole? Naprawdę mogłaś mnie zapytać jeśli czegoś nie rozumiałaś, to był by lepszy sposób, Edie.

Podnoszę się szybko z ładowarką w ręku – Jeśli zapytałabym ciebie to Scott dołączył by się do naszej rozmowy i nie uzyskałabym odpowiedzi na moje pytanie, bo byście zaczęli się sprzeczać kto ma rację. Nie, dziękuję.

Justin prycha . – Nie muszę konkurować z tym idiotą.

Odwracam się zarzucając włosami i przechodzę obok niego – Możesz się opanować ? – pytam pochylając się nad biurkiem w celu podłączenia ładowarki.

Justin pociera swoją twarz we frustracji. – Nie. Myślę, że powinnaś być na dole. Mamy reputację do utrzymania.

Odwracam się do niego z ręką na biodrach – W porządku. Postaram się zostać do końca jutro, a ty wszechmocny Justine Bieberze będziesz odpowiadał na wszystkie moje pytania.

- Nie bądź taką mądralą.

- Nie powinno cie być teraz na dole w barze szukającego jakiejś laski ? – pytam

- Wiesz może powinniśmy po prostu pozwolić Scottowi porządnie cie wypieprzyć. Może ten kij, przez który jesteś taka sztywna w końcu wyjdzie z twojej dupy – odpowiada chowając dłonie do kieszeni swoich spodni.

Czuję jak moje ciśnienie zaczyna rosnąć ze złości – Nic o mnie nie wiesz. Tylko dlatego, że nie pieprzy mnie każdy facet w tym budynku nazywasz mnie świętoszką ? Moje życie osobiste to nie twój cholerny biznes i nie mówiąc już o tym z kim sypiam. A co do twojego „wynajęcia" mnie Scottowi – to nie potrzebuję twojej zgody. W rzeczywistości nie byłby w stanie mnie wydymać, bo przypomina mi ciebie.

- To gówno nigdy nie będzie podobne do mnie.

- Nie będę dyskutować z Tobą więcej. Mam coś do zrobienia – odwracam się z nadzieją, że skończy tą dyskusję.

Rozmowa o seksie z Justinem, to coś, co jest bardzo niewygodne.

- Cokolwiek, Edie. Jesteś niemożliwa – podchodzi do swoich szuflad w komodzie i wyciąga jakieś ubrania, a następnie udaje się do łazienki. Po kilku minutach wraca ubrany w szorty koszykarskie i t-shirt.

- Idę na siłownie – patrzy na mnie ponownie i widzę jak obczaja moje nogi.

Macham ręką na niego – Cokolwiek.

*-*-*-*

Przewraca oczami. Jego mózg mówi mu by nią gardził, ale jego ciało ... Cóż, jego ciało mówi mu, że ma pożreć każdy cal jej ciała jak wygłodniały lew.

Za każdym razem kiedy ją widzi trudniej mu kontrolować samego siebie. Po pierwsze, to właśnie jej skąpa piżama. Potem jest ciasna spódnica i niedopięta bluzka. Teraz obcisłe, różowe spodenki. Po prostu musiał obserwować w nich jej tyłek kiedy pochylała się nad stołem

Na siłowni, która jest pusta ma szansę by wyładować jego frustrację. W rogu zauważa worek treningowy i rękawice. Zakłada je i zaczyna uderzać w niego próbując wyrzucić ze swojej głowy obraz ciała Edie.

Po około godzinie kończy zalany potem. Czuje się trochę lepiej i nieco spokojniej.

Kieruje sie z powrotem do pokoju, w nadziei, że będzie mógł coś zrobić z nią w jej łóżku. Pod przykryciem.


*tortilla

*-*-*-* 


Witam !! Mam nadzieję, że rozdział się podoba i jest zrozumiały :)

Jeśli chcecie być informowani zostawcie do siebie jakiś kontakt ( np. twittera ) 

Do następnego ♡

2 komentarze: