czwartek, 16 lutego 2017

8: '' Twój ruch, kochanie ''



Spędziłam dużo czasu pod prysznicem próbując wymazać z pamięci dotyk rąk Scotta. Ale to nie jest łatwe, to uczucie będzie mi towarzyszyło jeszcze przez jakiś czas. Jak mogłam nie pomyśleć, że on coś planuje ? Przecież jestem silną i inteligentną kobietą. Czy ściągnęłam go na siebie ? Prawdopodobnie tak. Mogłam zostać z Justinem niż bawić się w jakąś grę umysłu. Nigdy nie poszłabym z nim w takie miejsce, ale on poszedł za mną i polował na mnie jak jakiś zwierz. Powinnam być świadoma tego co się dzieje. Dlaczego nie walczyłam ?

Dlaczego nie krzyczałam ? Może dlatego, że byłam zbyt przerażona. Nienawidzę się teraz za to.

Argumentując tak siebie sprawiam, że głowa boli mnie jeszcze bardziej. Nie mogę zatrzymać odtwarzania w moim umyśle sytuacji, w której Scott uderza moja głowa o ścianę. Ale wiem, ze mogło być gorzej jeśli Justin by nas nie znalazł … nawet nie chcę o tym myśleć.

Przestaję szorować moje ciało gdy woda staje się zimna. Wszystko co teraz potrzebuję to zawinąć się w kołdrę na łóżku i spać. Żadnej konferencji. Żadnego uczenia się. Żadnych ludzi. Ale nie mogę tak zostawić Justina, a zwłaszcza po tym co dla mnie zrobił.

Ostatnie dni pokazały mi jego stronę, której jeszcze nigdy nie znałam. Powiedział mi kilka słów, których nigdy bym się nie spodziewała, że wyjdą z jego ust.

Myślałam, że mam nad sobą kontrolę, ale wystarczyło spędzić kilka dni z nim bym odkryła moje pragnienia. Mam nadzieję, że uda mi się je utrzymać głęboko schowane.

Oboje próbujemy być do siebie wrogo nastawieni, ale to tylko przyciąga nas bliżej siebie.

Wychodzę z łazienki i widzę Justina, który grzebie w swojej szafie szykując cichy na jutro.

- Hej, wszystko w porządku ? Siedziałaś tam dosyć długo

- Tak. Po prostu starałam się uspokoić.

Podchodzę do swojego łóżka i ściągam narzutę – Justin, nie wiem jak mam ci dziękować za to co dla mnie …

- Edie, nie. Nie martw się, nie szukaj sposobu by mi podziękować. Nie była to przysługa lub wybór. Musiałem to zrobić i zrobiłbym to ponownie. Chcę tylko mieć pewność, że wszystko z tobą w porządku.

Siadam na łóżku stojącym za mną.

– Znaczysz dla mnie więcej niż myślisz.

Przyciągam kolana do piersi. Jego aluzje są coraz śmielsze, a ja nie mogę starać się ignorować ich więcej. Przynajmniej ma odwagę by mi powiedzieć, nie to co ja.

Siedzę tak dłuższą chwilę i nie patrzę na niego. Słyszę jak głęboko oddycha.

– Wiesz jak długo chciałam powiedzieć ci to samo ?

Unosi brwi do góry i patrzy na mnie zaskoczony, a ja zaczynam się śmiać – Wyglądasz na zaskoczonego.

- Uh… bo jestem.

- Mówiłeś, że nie możesz sprawić żebym cie pragnęła. Możesz. Może nie pokazywałam tego, bo nie chciałam żebyś myślał, że jestem jak inne dziewczyny. Ale wiedz, że … zawsze byłam o nie zazdrosna.

Chłopak przeczesuje ręką włosy – Nie spodziewałem się tego.

- Przepraszam – oblizuję usta – Myślałam, że tak będzie uczciwie.

- Za co przepraszasz ? Myślałem, że już wyraziłem się dosyć jasno o moich rosnących uczuciach do ciebie.

Nabieram powietrza do płuc i wstrzymuje je przez chwilę – I co teraz ?

- Twój ruch, kochanie.

Patrzę na niego z szeroko otwartymi oczami. Czy on tak po prostu nazwał mnie kochaniem ?

- Spój kto teraz jest w szoku – mówi z uśmiechem

Patrzę na swoje dłonie i lekko się uśmiecham. Tak wiele myśli przeplata teraz mój umysł, ale myśl, że Justin chce mnie jest najważniejsza.

- Myślę, że powinniśmy trochę odpocząć. To był długi dzień – zatrzymuję się na chwilę – Myślę, że powinniśmy zebrać myśli przed dalszą rozmową.

Justin powoli kiwa głową – W porządku … ale jeśli będziesz mnie potrzebować. Jestem tutaj.

Uśmiecham się – Dziękuję.

- Dobranoc – mówi kiedy sięga do lampki by ją zgasić.

- Dobranoc.



***



Budzę się przez jakieś szelesty. Odwracam głowę w stronę zegarka by zobaczyć która jest godzina. Jasne, czerwone, cyfrowe numery na zegarze wskazują godzinę 6:30. Łóżko Justina jest puste. Czyli musiał wstać wcześniej. Rozglądam się po pokoju i odnajduję go grzebiącego w swojej prawie pustej walizce. Sięgam do lampki i zapalam ją przez co natychmiast odwraca się w moją stronę.

- Będziesz lepiej widział – uśmiecham się do niego.

- Przepraszam, nie chciałem cie obudzić.

- W porządku – przeciągam się na łóżku – I tak już jest czas bym się obudziła.

- Hej … uh, wiesz możesz zostać dzisiaj w pokoju i sobie odpocząć. Poradzę sobie sam.

- Ostatnia rzeczą, która chcę zrobić to siedzieć tu samemu i użalać się nad sobą – mówię wstając z łóżka.

Justin stoi przed dużym lustrem próbując zawiązać krawat i co chwilę warczy.

- Kurwa – klnie pod nosem poluzowując niechlujny węzeł, aby spróbować go zawiązać ponownie/

- Wszystko ok ? – pytam nieco rozbawiona.

- Nienawidzę tych pieprzonych węzłów – warczy – Kto to w ogóle wymyślił … Mam nadzieję, że został postrzelony w głowę.

Podchodzę do niego z uśmiechem – Nie musisz ich nosić przez cały czas.

- Ale sprawiają, że wyglądam bardziej formalnie, umiesz to zawiązać ? – pyta odwracając się do mnie z rozwiązanym całkowicie krawatem.

- Ehhh… Tak – przysuwam się bliżej niego i łapię za materiał krawatu.

Zgryzam wargę powstrzymując chichot – Nauczyć cię to wiązać ?

Unosi brwi do góry – Och, to powinno być interesujące – mówi kiedy manewruję krawatem.

- Najpierw musimy to rozplątać … - mówię poluzowując węzeł. Dostosowuje krawat tak by dłuższy koniec znajdował się po prawej stronie. Potem przekładam go pod krótszy koniec, okręcam dwa razy, przenoszę na górę i przeciągam na dół przez utworzoną szparę, tworząc supeł.

- Kto cie nauczył to coś wiązać ?

- Mój tata. Tak na wszelki wypadek gdybym resztę życia musiała spędzić z głupcem, który nie umie wiązać krawatu – mówię układając krawat za kołnierzykiem jego białej koszuli.

- Wyobrażasz sobie, co by teraz powiedział widząc cie wiążącą mi krawat ? – śmieje się.

- A wyobrażasz sobie co powiedziałaby twoja matka widząc mnie wiążącą twój krawat ? – ponownie się śmieje i poprawiam go jeszcze trochę.

Po chwili czuję jak jego ręka ślizga się wzdłuż mojej tali lądują ca biodrze. Nasze oczy się spotykają. Jego głowa obniża i przechyla się nieco dotykając swoimi ustami moich. Są miękkie. Och, tak miękkie i wilgotne.

Na dole mojego brzucha pojawia się przyjemne ciepło.

Ramiona owijam wokół jego szyi, a on swoje wokół mojej talii przyciągając mnie bliżej. Jego wargi pracują przy moich, jego język prosi, żebym wpuściła go do środka. Po chwili łamie się i całkowicie oddaje mu, pozwalając robić ze mną co mu się podoba.

Słyszę jak jęczy kiedy wplątuje palce w jego włosy lekko drapiąc skórę głowy. Pocałunek staje się coraz gorętszy, a Justin przypiera mnie do ściany.

Jego usta odrywają się od moich i wędruję nimi na żuchwę, a następnie na szyję znajdując moje czułe miejsce. Jego ręce wędrują na mój tyłek podnosząc mnie. Nogi instynktownie owijam wokół jego bioder przyciskając go do siebie przez co czuję wybrzuszenie cisnące się w jego spodniach. Nasze usta spotykają się ponownie. Powoli zaczyna kołysać swoimi ocierając się o mnie. Jęczę przez pocałunek i wypycham swoje biodra w jego stronę.

- O Boże, Justin – jęczę mu do ucha co sprawia, że mocniej ściska mój tyłek.

Odciąga mnie od ściany nadal trzymając na ręcach i udaje się w stronę biurka. Sadza mnie na jego krawędzi, a jego ręce wędrują do moich piersi ściskając je lekko.

O tak.

Jedną ręką odsłania mój dekolt i zaczyna składać pocałunki między moimi piersiami. Wbijam paznokcie w jego kark przez co mruczy. Następnie moja ręka porusza się w dół jego klatki piersiowej i zatrzymuję ją poniżej jego pasa. Gryzie skórę na moim obojczyku czekając na mój dotyk, następnie składa tam kilka mokrych pocałunków przez co zostaje nagrodzony pieszczotami jego grubej i twardej męskości. Jęk zadowolenia ucieka z jego gardła i wstrzymuje oddech kiedy mocniej go ściskam.

- O kurwa, to jest takie dobre – czuję jego gorący oddech na mojej skórze i jego rękę która wsuwa się pod moją piżamę.

Nagle odsuwa się ode mnie – Nie – warczy – Nie mogę … nie mogę.

- Nie mogę tego ci zrobić. To nie sprawiedliwe.

- Nie … sprawiedliwe ? – pytam, a mój głos staje się niepewny.

- Nie po tym, co się stało. Nie mogę skorzystać z tego, Edie.

Patrzę w dół na kolana i zaczynam się bawić rąbkiem mojej piżamy – Więc … nie chcesz… - gryzę dolną wargę nie dokańczając zdania i spoglądam na niego.

Justin pociera twarz – Chcę tak cholernie mocno, ale chcę też sprawić żebyś się czuła jak nigdy dotąd.

Mój wzrok kieruje się na wciąż szalejącą wypukłość w jego kroczu.

Przesuwa rękę na kark i pociera go – Chcę abyś była dla mnie gotowa … nie będę w stanie się kontrolować. Nie będę delikatny. A to, co wydarzyło się ostatniej nocy … nie jest dobre.

Zaciskam usta w jedną linię i zsuwam się z biurka – W porządku … - poprawiam swoją piżamę i chowam luźny kosmyk włosów za ucho – Uh… cóż, myślę, że … - biorę przygotowane ciuchy i ruszam w stronę łazienki – Myślę, że po prostu spotkamy się na dole.

- Edie … - Justin woła mnie kiedy otwieram drzwi do łazienki – Edie … czekaj … - nie dokańcza bo zamykam drzwi.




możecie mnie dodać na snapie - trusthimnow 

2 komentarze:

  1. Huhu długo mnie nie było tutaj i powiem tak, trochę się rozczarowałam. Fajnie szedł początek rozdziały były ciut dłuższe co jest przyjemniejsze dla czytelnika w momencie gdy wciągnie się w opowiadanie oczywiście nadrobiłam braki z początków i przeczytałam wszystko ale mam zastrzeżenia. Wpierw tą długość rozdziałów staraj się trzymać dłuższych wersji przyjemnie się to czyta. Następnie możesz dawać kilka perspektyw w jednym rozdziale co też urozmaica czytanie bo jesteśmy w stanie to sobie wyobrazić z punktu widzenia drugiego bohatera. Kolejną rzeczą jest to aby nie rozwijać tak szybko akcji stanowczo za szybko to rozwijasz i przechodzisz do kolejnych wątków, nie śmiem twierdzić że źle piszesz bo zainteresowałaś mnie a przyznam że ciężko to zrobić wśród tak oklepanych historii, dlatego chcę dać Ci kilka wskazówek które mogą Ci pomóc. I ostatnią rzeczą jest regularność dodawania rozdziałów, staraj się dodawać w takim samym odstępie czasu aby czytelnik wiedział kiedy może się spodziewać rozdziału, co do samej fabuły już się z podobną spotkałam nie raz ale zainteresowałaś mnie dlatego czekam jak rozwiniesz sytuacje. Mam nadzieję że nie odbierzesz to jako krytyki i to Cię niezniechęci do pisania, jestem ciekawa jak to potoczy się dalej, więc czekam. Pozdrawiam, Shawty B.

    OdpowiedzUsuń